Niewiele jest takich filmow, ktore w sposob prosty i bez zbytecznej bufonady opisuja zycie wspolczesnego mlodego pokolenia. Zadnego demonizowania, zadnego JP2, schematow. To co bije z tego filmu, to nadzieja, ze to pokolenie nie jest "doomed" tylko na koncu jak setki pokolen przed nim wyrosnie na wielkich i madrych ludzi. Ludzi majacych wlasne zdanie i indywidualny, wcale nie-pokoleniowy charakter. Ze z tej jednolitej masy, ktora stanowia mlodzi ludzie powstana samodzielne byty. Film w jakis dziwny sposob nawiazuje lub koresponduje z kultowym dla mnie "Trainspotting". Tylko wniosek z niego jest bardziej pozytywny, bo byc moze nie tylko "stabilizacja i zycie az do smierci", ale cos wiecej na nas czeka w doroslym zyciu. Moze uda sie zatrzymac choc czesc tych emocji i buntu? A moze nie?
10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1
Wybieraj!