Bardzo dobry, rzadkiej urody film. Wg wielu opisów mówi on o młodości, procesie twórczym albo o jakichś granicach między sztuką a życiem... Nie wydaje mi się, by było to adekwatne ujęcie głównych jakości filmu. Oczywiście, bohaterami są młodzi ludzie, na progu dorosłości i literackiej kariery, ale to raczej tylko zewnętrzna forma opowieści, która próbuje zebrać i przekazać wrażenia o istotniejszych dziedzinach życia - choć bardzo silnie skoncentrowanych, najczęściej w pewnych rysach psychologicznych postaci.
Robi to w sposób nienachalny i - co uznaję za plus - bardzo literacki. Literacki, bo niektóre narracyjne teksty albo wstawione w teraźniejszość wspomnienia, jakieś dialogi lub szybkie rekonstrukcje poglądów, tworzą świetny psychologiczny kontekst, który pozwala o wiele silniej niż w jakimkolwiek innym filmie, wczuć się w aktualny 'świat mentalny' bohatera. Taką gruntowność sytuacyjną może odtworzyć tylko literatura. Dzięki takim zabiegom, film łatwiej gromadzi w swoich scenach 'wielość rzeczywistości' bez zbyt odczuwalnego zwiększania swojej pretensjonalności/sztuczności.
Oprócz tego, mnie osobiście bardzo odpowiadała ta wspomniana na początku otoczka; jakieś zmagania literackie, wiek postaci, dobra muzyka w tle (uwielbiam "Closer" Joy Division, lubię New Order - w jednej ze scen Erik słuchał "Blue Monday"), spodobał mi się wątek pisarza opartego o biografię Tora Ulvena, którego cenię, itd. Być może uśpiło to mój zmysł krytyczny (dlatego o tym wspominam), szczególnie że nieco niezrozumiałe (bezzasadne) dla mnie było to zastosowanie otwartej formy (o)powieści - snucie alternatywnego biegu wydarzeń. W tym miejscu chyba trochę przesadzono z tą 'literackością' (jakby chciano ponaśladować Diderota lub Kunderę).
Mimo to, film oceniam bardzo wysoko (dam z 8-9) i oczywiście zachęcam do obejrzenia.